"Pokojówki" w reż. Józefa Opalskiego na scenie w Bramie Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Wbrew przedpremierowym zapowiedziom Józef Opalski poddał "Pokojówki" dość daleko idącej reinterpretacji. Czy się to opłaciło? Nie bardzo Dwie mocne decyzje reżyserskie: zmiana miejsca akcji i zastąpienie Pani trzecią pokojówką - i już mamy właściwie inną sztukę. Nie ma eleganckiego buduaru Pani, koronek, mebli w stylu Ludwika XV, świeżych kwiatów. Są ceglane ściany, podłoga z desek, łóżko bez pościeli, stół, krzesła i wieszak z sukniami. Kwiaty - owszem, ale jakby przywiędłe (czy sztuczne), w metalowych wiaderkach. Z boku - drabinki prowadzące gdzieś w górę. Jest, owszem, okno, ale nie wychodzi ono na fasadę domu naprzeciwko, tylko stoi sobie z tyłu, oparte o ścianę. Wysokie, niby gotyckie, paskudne i tandetne, z namalowanym pęknięciem. Pokojówki odprawiają swoje ceremonie w służbówce, mieszczącej się w dodatku w głębokiej suterenie. U Geneta Claire i Solange przynoszą do eleganckiego buduaru Pani kuchenny smród; obsesyjnie