Dzieło słynnego niemieckiego awangardzisty dopełnione - w ramach olimpiady kulturalnej w Anglii po raz pierwszy w historii wykonano ostatnie ogniwo jego cyklu "Licht", dotąd uznawane za niewykonalne w całości - pisze Krzysztof Kwiatkowski w Gazecie Wyborczej.
Karlheinz Stockhausen (1928-2007) nie przejmował się zbytnio ograniczeniami, jakie kompozytorzy zwykle biorą pod uwagę, zwłaszcza w muzyce scenicznej. Bywało, że wzięte i renomowane chóry musiały rozpocząć regularne próby dwa lata przed wykonaniem (jak w przypadku "Anielskich procesji", sceny z pokazanej w 2010 r. w Kolonii opery "Sonntag aus Licht") lub na parę miesięcy zawiesić wszelkie koncerty, by uczyć się jednego tylko utworu. Także jego pomysły sceniczne nierzadko sięgały granic wykonalności, a nawet je przekraczały (np. fortepian i pianista szybujący nad sceną). Na szczęście rezultat wart jest wyjścia poza koncertowo-operową rutynę. Od roku 1977 do 2003 Stockhausen pracował nad cyklem "Licht" (Światło) z inkarnacjami sił kosmicznych (archanioł Michał, pramatka Ewa i Lucyfer) w roli głównej - składa się nań siedem oper na siedem dni tygodnia, łącznie prawie trzydzieści godzin muzyki. Poszczególne fragmenty cyklu wykonuje się w w