"Sinobrody" opowiada historię obcych sobie siedmiu kobiet, które szukając miłości zawierzają temu samemu, przypadkowo spotkanemu sprzedawcy damskiego obuwia. Happy endu nie będzie, bo Dea Loher nie pisze romansów. Jest raczej badaczem kondycji współczesnego człowieka, co nie skłania jej do stawiania optymistycznych puent. Norbert Rakowski, twórca kaliskiej prapremiery, zapewnia jednak, że szykuje przyjemny spektakl, dowcipny i konsekwentny jak "Sztuka", którą wyreżyserował w Kaliszu w ub. sezonie. - Przedstawienie będzie przyjemne. Zbieżność różnych elementów: muzyki, ruchu, plastyki, efektów wizualnych da nam dopiero spójność - zapowiadał podczas konferencji prasowej. Następujące po sobie zdarzenia mają się rządzić logiką snu. W tej koncepcji sztuka aktorska i taniec odgrywają taką samą rolę. Równie ważna jest oprawa multimedialna. Toteż oprócz doświadczonego choreografa (Witold Jurewicz) i scenografa (Wojciech Stef
Tytuł oryginalny
Sinobrody ze snu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Kalisza nr 17