"Spowiedź Śpiącej Królewny" w reż. Michała Rzepki w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Magdalena Śleszyńska na stronie Radia Olsztyn.
Monodram jest uznawany za najwyższą formę sztuki teatralnej; żeby przez kilkadziesiąt minut utrzymać uwagę widza, trzeba umiejętności, doświadczenia i naprawdę dobrego tekstu. Umiejętności i doświadczenia nie zabrakło, jako że Joanna Fertacz jest dobrą, chociaż ostatnio - z niezrozumiałych dla mnie powodów - zbyt mało wykorzystywaną w naszym teatrze aktorką. Poradziła sobie też z dostosowaniem do potrzeb sceny dość trudnego w odbiorze tekstu. Proza Mariusza Sieniewicza nie należy do najłatwiejszych, wzbudza zachwyt krytyków, ale niekoniecznie trafia do zwykłego czytelnika. Uproszczona i pozbawiona zbędnego balastu "Spowiedź śpiącej królewny" na scenie staje się dziełem lekkim, nawet zabawnym, a przy tym budzącym kilka refleksji, z którymi zostajemy jeszcze długo po wyjściu z teatru. "Spowiedź śpiącej królewny" to zwykła historia zwykłej kobiety - Emi, singielki, którą jeszcze kilka lat temu bezlitośnie nazywano by starą panną.