- Od początku mnie uderzało, że historia, nazwijmy ją powszechną, jest przeważnie historią idei, mniej lub bardziej spektakularnych wydarzeń, które zupełnie pochłaniają jednostkowe życia - mówi dramatopisarka Jolanta Janiczak w rozmowie z Agatą Dąbek w kolejnej rozmowie z cyklu "Zawód: dramatopisarz". Całość dostępna na stronie www.dramatopisarze.pl.
AGATA DĄBEK: Z wykształcenia jesteś psycholożką. Jak trafiłaś do teatru? JOLANTA JANICZAK: Kiedyś wydawało mi się, że chce być aktorką, dlatego, jeszcze przed rozpoczęciem studiów psychologicznych, spędziłam dwa lata w krakowskim Lart StudiO, policealnej szkole aktorskiej. Tam głębiej zainteresowałam się teatrem. Potem poznałam Wiktora, zaczęliśmy być razem i razem pracować. Najpierw przygotowywałam adaptacje sceniczne, potem zaczęłam pisać swoje teksty. Wspomniałam o psychologii, bo choć ukazujesz rzeczywistość jako pole walk rozmaitych dyskursów, to w centrum twoich sztuk nieustannie znajduje się ludzkie indywiduum. - Człowiek pojawia się u mnie zawsze, bo wszelkiego rodzaju problemy i polityka artykułują się przez jednostki i konkretne ludzkie zachowania. Od początku mnie uderzało, że historia, nazwijmy ją powszechną, jest przeważnie historią idei, mniej lub bardziej spektakularnych wydarzeń, które zupełnie pochłaniają jednostk