"Śmieci" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Natalia Fijewska-Zdanowska w portalu Polskiego Radia.
Odchylam się, żeby przepuścić aktorów. Tłoczą się w maleńkim przejściu pomiędzy rzędami. Ciemne okulary, wyciągnięty sweter i wystająca spod spódnicy stara halka: Ewa Dałkowska przepycha się między widzami, żeby dostać się do okna, przez które chce wyskoczyć. Zdzisław Wardejn próbuje ją powstrzymać. Krzyczy i wymachuje rękami, a widzowie wiercą się na swoich miejscach niepewni tego, czy aktor powinien być tak blisko? Siłą spektaklu Śmieci jest przede wszystkim jego kameralność. Offowa scena Teatru Powszechnego - Garaż - to chyba jedna z najmniejszych scen w Warszawie. Zwykły pokój, w którym po jednej stronie siedzi kilkunastu widzów, a po drugiej rozgrywa się spektakl. Oglądając Śmieci ma się wrażenie przebywania razem z bohaterami w małym ubogim mieszkaniu niewidomej emerytki. Dziergany ręcznie pożółkły obrus i stary regał przypominają prawdopodobnie mieszkanie niejednej ze współczesnych staruszek. Ta jednak jest wyjątkowo