"Rosyjska noc" wg scenariusza i w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Poskim w Szczecinie. Pisze Kazimierz Jordan w Kurierze Szczecińskim.
WRÓCIŁY na świecie pytania o Rosję. O jej charakter, tajemniczą duszę, rzeczywiste intencje. Wypowiadają się uczeni mężowie, rozpisują się gazety. Pokazuje telewizja, mówi radio. Od słów i obrazów wiedzy nie przybywa, a sytuacja coraz mroczniejsza. Kiedy w roli uczestnika tej debaty staje teatr, wykazuje tym swą potrzebę zaistnienia w bieżącym życiu publicznym. Tak powinno być. I to jest pierwsza zaleta spektaklu "Rosyjska noc", który w miniony weekend miał swą premierę w szczecińskim Teatrze Polskim. Cały świat męczy się dziś z niemożliwością zrozumienia Rosji. To w pewnym sensie nic nowego, powracająca nuta co parę dziesięcioleci, kolejny problem. A już miało być tak spokojnie, już wierzyliśmy, że wojny w Europie należą do przeszłości. Ale jednak, znowu wraca stara śpiewka. Prawdy żadnej spektakl szczeciński nie odkrywa. Może tę, że rosyjska kultura, sztuka - poezja, pieśń, muzyka - mają tak uznaną i zasłużoną wartość,