EN

17.04.1999 Wersja do druku

Siła fatalna

Diabli nadali rocznice. Zawsze przychodzą nie w porę. Sieją wokół siebie łany wzniosłego pustosłowia, męczą szkolną dziatwę (z maturzystami na czele), owocują krociami imprez dyktowanych kalendarzowym koniunkturalizmem. I właściwie nigdy nie wnoszą nic specjalnie istotnego. Nie sprawiają miłej satysfakcji, że oto, proszę, możemy pod rocznicowym pretekstem ze szczególną intensywnością poobcować z wielkim przodkiem jubilatem, który i na co dzień przecież żyje w naszych myślach jako partner, inspirator, wódz. Okazuje się, że ani na co dzień, ani od święta.

Na horyzoncie naszego życia artystycznego zachodzi właśnie słońce Adama Mickiewicza, którego dwusetną rocznicę urodzin obeszliśmy tak hucznie w zeszłym roku. Z drugiej strony nieboskłonu wschodzi zaś już jego odwieczny rywal ("atak się żegnają nie wrogi, lecz dwa, na słońcach swych przeciwnych - Bogi") Juliusz Słowacki. I widać, z daleka już widać, że będzie trudniej. Mickiewicza można było, by tak rzec, obejść wzruszeniem. Poddać się nostalgii "Pana Tadeusza", uśmiechnąć się nad egzaltacją "Ballad i romansów", ba, nawet dać się porwać płomiennym strofom "Dziadów" (tym łatwiej, w im większym stopniu odsączono je z narodowej martyrologii). Słowackiego nie zbędzie się już okolicznościową łezką. Ten twórca ekwilibrystycznie łączący ton wysokiego patosu z tnącym jak brzytwa sarkazmem, wpisujący swe dramaty w ledwie wyobrażalne kosmiczne wymiary, żądać będzie od swych rocznicowych czcicieli nade wszystko puszczenia w ruch szaryc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Siła fatalna

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 16

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

17.04.1999

Realizacje repertuarowe