"Katia Kabanowa" w reż. Davida Aldena w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.
Alden pokazał, że do zbudowania wiarygodnego świata na scenie operowej nie trzeba pisuarów, modnej sofy, Edyty Herbuś i samochodu w strugach deszczu. Mądremu i słyszącemu reżyserowi wystarczyło kilka krzeseł, ściana, ikona, plakat i latarnia. Dyrektorzy rodzimych teatrów prawdopodobnie boją się Janaczka. Być może obawiają się jego na wskroś ekspresyjnej i niełatwej w odbiorze muzyki, która może nie zyskać aprobaty tradycyjnej publiczności, być może podejmowanych społecznie trudnych tematów, dalekich od ckliwych romansów i operetkowych intryg. Szkoda, bo na świecie renesans czeskiego twórcy dawno już się dokonał, a jego dzieła na stałe weszły do repertuaru operowego. Przykładem "Katia Kabanowa", szósta z dziewięciu partytur operowych Janaczka, muzycznie wyrafinowana, choć jednocześnie bardzo wymagająca, pod względem dramaturgii ostra, emocjonalnie rozgorączkowana, melomanom na świecie znana dobrze, w Polsce wciąż mało popularna. Doś�