Nie będę odkrywczy i oryginalny, sprawa jest bowiem nienowa i była podobno w przeszłości rozpatrywana. Tyle tylko, że się nic w niej nie zmienia. Co roku o tej porze, ściśle mówiąc pod koniec lipca i przez większą część sierpnia, teatry łódzkie są zamknięte na cztery spusty. Tak jest od wielu lat, z wyjątkiem ubiegłorocznych poczynań Teatru im. Jaracza, toteż przywykliśmy już, a raczej zostaliśmy do tego stanu rzeczy przyzwyczajeni przez władze kulturalne miasta. Utarło się więc, nie bardzo wiadomo dlaczego, że sierpień jest dla teatrów gorszy od lipca, mimo iż na dobrą sprawę oba miesiące letnie, typowo urlopowe, są dla Melpomeny jednakowo nieprzyjazne, a nawet można by sądzić, iż sierpniowe wieczory, jako dłuższe i chłodniejsze od lipcowych, bardziej zachęcają do odwiedzenia teatru. Ala wbrew temu właśnie aż do drugiej połowy lipca wszystkie sceny dramatyczne grają co wieczór przy pustej na ogół widowni.
Tytuł oryginalny
Sierpniowe straszaki
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 188