Minister Zdrojewski przyjechał na białym koniu i przygwoździł włócznią złego smoka Pietkiewicza. Radość zapanowała ogromna. Tylko czy naprawdę jest się z czego cieszyć? - pyta Dorota Kozińska w Tygodniku Powszechnym.
Odsłona pierwsza: w 1961 r. Bohdan Wodiczko zostaje dyrektorem artystycznym i pierwszym dyrygentem Opery Warszawskiej. Rok później wprowadza na scenę "Króla Edypa" Strawińskiego w inscenizacji Konrada Swinarskiego. W kolejnych latach przy Nowogrodzkiej odbędą się premiery "Kawalera srebrnej róży" Ryszarda Straussa, "Zamku księcia Sinobrodego" Bartoka, "Więźnia" Dallapiccoli i "Czerwonego płaszcza" Luigiego Nono. Wodiczko chce robić nowoczesny teatr operowy, zburzyć zmurszałe struktury, wystawiać dzieła współczesnych kompozytorów. Zwalnia trzy czwarte zespołu, w tym kilkoro "nietykalnych" z Ewą Bandrowską-Turską i Wandą Wermińską na czele. Na otwarcie nowo odbudowanego gmachu przy placu Teatralnym szykuje osiem przedstawień, w tym "Wozzecka" Berga w reżyserii Swinarskiego i scenografii Tadeusza Kantora. Pewnego grudniowego dnia 1964 r. Wodiczko dostaje wezwanie do gabinetu Stanisława Witolda Balickiego, dyrektora generalnego Ministerstwa Kultury i Sztuk