Od wielu lat szuka się na całym świecie sposobu wystawiania klasycznych tragedii greckich. Reżyserzy przerzucają się od absolutnego uwspółcześnienia do muzealnych rekonstrukcji. Od areny do sceny pudełkowej. Od przekładu prozą do mozolnego odtwarzania rytmiki greckiego wiersza. To samo wreszcie zaczęto robić przez dwa ostatnie sezony i w naszych teatrach. To samo jest w przedstawieniu "Antygony" i "Siedmiu przeciw Tebom" w Teatrze Powszechnym, tylko że mamy tam wszystkie koncepcje naraz. Zaczyna się od wystawy rzeźby, a właściwie od siedmiu - zresztą pięknych - rzeźb, stojących na pustej scenie, na białych postumentach, takich samych jak w Zachęcie. Potem następuje Parodos. Ale to tylko trzy panie, które mówią osobno. A więc jest koncepcja rozbicia chóru. Jednocześnie ten chór tańczy i zawodzi pół śpiewając, co jest znowu ukłonem w stronę rekonstrukcji. Wreszcie wchodzą protagoniści ubrani w stroje podobne do greckich, tylko że Pankiewicz, od
Tytuł oryginalny
Siedmiu przeciw Antygonie
Źródło:
Materiał nadesłany