- Imponuje mi, że należę do tej ekipy aktorów, którzy od trzymania kontrabasu mają odciski na lewej ręce - mówi DARIUSZ SIASTACZ przed gdyńską premierą "Kontrabasisty".
Dziś [10 grudnia] wieczorem w gdyńskim Teatrze Miejskim premiera monodramu "Kontrabasista " Patricka Süskinda z udziałem Dariusza Siastacza [na zdjęciu]. Blisko dwugodzinny monodram to wyzwanie dla aktora. Jak długo kształtował Pan tę rolę? - Od września pracowałem w pocie czoła. Pewnie dlatego mój kontrabasista tak dużo pije, że ma poważne ubytki wody w organizmie... Jaki będzie Pański "Kontrabasista"? - Chciałbym, by był zwykłym szarym człowieczkiem, który jednocześnie jest nieprawdopodobnie kolorową postacią. Ma być nieciekawym mężczyzną zyskującym przy bliższym poznaniu, zresztą jak wielu z nas - oto tajemnica tej wyjątkowej roli. Odnajduję w niej wiele własnych cech, a jednocześnie czuję, że wzbogacam siebie materiałem z tekstu Süskinda. Pierwszy raz trzyma Pan w ręku kontrabas? - Pierwszy... Chociaż nie raz w życiu niosłem go koledze (śmiech). Kiedyś trochę grałem na gitarze, pianinie, skończyłem Studium Woka