"Król Roger" Karola Szymanowskiego wystawiony na słynnym festiwalu w Santa Fe sprawił sporo kłopotów amerykańskim recenzentom. Wszyscy jednak zachwycili się Mariuszem Kwietniem - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
To był jego show - napisał recenzent "Santa Fe Reporter" i w określeniu tym zawiera się podziw dla kreacji Polaka w roli tytułowej. Nie jest odosobniony w swych superlatywach, wszyscy zgodnie podkreślają, że Mariusz Kwiecień dysponuje nie tylko pięknym głosem o ciemnej barwie, który całkowicie oddał na usługi muzyki swego rodaka Szymanowskiego. Postać Rogera z każdą minutą nabierała dzięki niemu nowych barw, aż do wspaniale zaśpiewanej, finałowej ody do słońca, która stała się kulminacją przedstawienia. Obecny na premierze papież amerykańskich krytyków muzycznych Anthony Tommasini napisał w "New York Timesie", że Mariusz Kwiecień udowodnił, iż nie tylko mozartowski Don Giovanni, w którego wcielił się na wielu światowych scenach, stał się jego popisową rolą. Tommasini żałuje, że nie obejrzał Polaka w niedawnym, paryskim "Królu Rogera" - bardzo nowoczesnym i przepełnionym erotyzmem. Spektakl w Santa Fe uznał za zbyt mdły i jego zda