Apeluję do władz Gdańska i Województwa oraz innych pomorskich miast, by zaoszczędzone środki z ponadlokalnych wydarzeń kulturalnych poszły na pomoc dla artystów i ludzi kultury (także pozainstytucjonalnej!), w tym dla regionu, w którym jest po prostu dramat - pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.
O kulturze na Pomorzu w czasie zarazy i zaraz potem. Bogate Niemcy biorą ogromny kredyt, kanclerz Merkel informuje, że spłatą będą się martwić potem, teraz ważne jest, by zachować poziom życia zbliżony do tego sprzed pandemii. W ścisłej czołówce długiej listy grup zawodowych, którym trzeba pomóc, są artyści i ludzie kultury, także pozainstytucjonalnej, bo Niemcy wiedzą, że nie ma kultury "waszej" i "naszej", jak to gdzieniegdzie za ich wschodnią granicą myślą. Kraków odwołał już wszystkie festiwale do końca roku kalendarzowego. Krakusy wiedzą, że trzeba mądrze oszczędzać. Mądrze, to znaczy nie na swoich. Nie wypada opłacać drogich wizyt zagranicznych artystów, gdy braknie lokalsom. Na Pomorzu, jak i wszędzie w Polsce, lato i jesień to festiwalowe i eventowe żniwa. Najtrudniejsza decyzja, jaka czeka władze Gdańska, to odwołanie Jarmarku św. Dominika. Skoro nie ma być kolonii i obozów dla dzieci, to jak możemy sobie wyobrazić