Spektakl kołysze się między błyskotliwie komiksowym widowiskiem a tandetną rewią, która zamiast obśmiewać zaczyna śmieszyć - o "Galaktyce Szekspir" w reż. Marcina Groty w Nowym Teatrze w Słupsku pisze Dorota Kowalkowska z Nowej Siły Krytycznej.
Nowy Teatr w Słupsku od przeszło trzech i pół roku wystawia widzów na próbę cierpliwości. W ramach wielosezonowego testowania, sprawdza ich estetyczną wytrzymałość, z umiłowaniem serwuje lekkie farsy albo klasykę w wersji szkolnej z łopatologicznym morałem na końcu, a wszystko z niedowierzaniem, że słupska widownia może mieć większe potrzeby intelektualno"smakowe niż te, którym odpowiadać mają proponowane przez Nowy produkcje, ba, że w ogóle może mieć jakieś. Badania, kto więcej zniesie, kontynuowane są także w obecnym sezonie. Dwa pierwsze spektakle, czyli "Dziady" w reż. S. Miedziewskiego i "Zemsta" I. Kaskiewicza to przedstawienia, które chętnie obejrzy młodzież... pod warunkiem, że odbędą się w czasie zajęć szkolnych jako substytut prawdziwych (przyjemnych) wagarów. Z pomocą, a na pewno z chęcią resuscytacji przyszła ostatnia premiera "Galaktyka Szekspir" w reż. Marcina Groty. I o ile nie jest to spektakl, który tak uparcie i