Ten rok jest dla mnie bardzo szekspirowski. Rozpięty między dwoma "Hamletami". Tym z Teatru Dramatycznego z Krzysztofem Szczepaniakiem (poszedłem dwa razy) i tym, na którego dopiero czekam, w Teatrze Telewizji - z Przemysławem Stippą - pisze Piotr Zaremba w tygodniku Sieci.
Były inne przedstawienia, choćby zaciekawiający "Król Lear" w Muzeum Powstania Warszawskiego. Było przypomnienie sobie po latach filmu "Zakochany Szekspir", który mnie teraz olśnił. Jest mnóstwo myślenia o Szekspirze, który ofiarował nam na deskach sceny cały świat. Teatr Telewizji zaczął sezon w TVP Kultura spektaklem "Szekspir forever". To monodram Andrzeja Seweryna z Teatru Polskiego, będący wiązanką szekspirowskich scen przeplatanych słowem własnym. Niby przeniesiony wiernie na ekran ze sceny, co jest warunkiem powodzenia, bo aktor odgrywa swoisty show, dialogując z żywą publiką, którą trzeba także pokazać. A przecież jednak bardzo telewizyjny, skoro Seweryn w finale rozmawia sam z sobą, wreszcie rozdzielając się w pełni, dzięki pracy kamer, na dwie osoby - Ryszarda III (wtedy jeszcze księcia Gloucestera) i napastowanej przez niego podczas pogrzebu Lady Annę. W teatrze nie da się takiego efektu osiągnąć. Artysta, który jest współau