"Z rodziny Iglaków" w reż. Sebastiana Majewskiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku - dodatku Kultura.
Sebastian Majewski, znany jako dramaturg Jana Klaty, szef offowej Sceny Witakcego we Wrocławiu, a w wolnych chwilach dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, zamachnął się na teatralny serial. "Z rodziny Iglaków" to najbardziej dziwaczna seria premier w polskim teatrze. Pilot teatralnego serialu jest reklamowany efektownym plakatem z aktorami upozowanymi na członków zespołu Kraftwerk. Piękne. Złośliwe. Przewrotne. A potem leci sztuka, jakby kontynuacja tego, co Majewski robi w swoim Teatrze Witkacego. "Iglaki" to dada w czystej postaci. Zlepek dialogów bez początku i intencji, zabawa słowami, wywracanie na grzbiet tzw. logiki przyczynowo-skutkowej. Może to kojarzy się ze słynnymi radiowymi Poszepszyńskimi Zembatego i Janczarskiego. Wesoła rodzinka: tata, mama, dwóch synów i dziadek, przeprowadza się do Wałbrzycha. Nie byle kto to, nie byle jakie to figury. Michał Wołodyjowski Iglak. Pani Rollinsonowa Iglak i tak dalej. Iglaki bawią się zdania