"Kiedyś ci opowiem" Anety Adamskiej-Szukały w reż. autorki w Teatrze Przedmieście w Rzeszowie. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej 27. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Wieś Bodzechów koło Ostrowca Świętokrzyskiego jest dla Anety Adamskiej-Szukały takim miejscem, jakim Wielopole było dla Tadeusza Kantora. Źródłem pamięci, gniazdem rodzinnym, domem, w którym snuło się opowieści o najbliższych, ale także miejscem przez które, niczym wiatr z pól, przetaczała się mniejsza i większa historia. Sercem skromnego mieszkania w Bodzechowie była kuchnia, a w niej szczególnie ważne miejsce zajmował stół. To przy nim na długie wieczorne i nocne godziny lubił zasiadać Józef/Janusz, ojciec Anety Adamskiej-Szukały (narratorki w przedstawieniu), i snuć gawędy o życiu swoim i nie swoim. Zawsze miał wokół słuchaczy, nawet wtedy kiedy funkcjonowali tylko w jego wspomnieniach albo wyobrażeniach. Bo do tej wypełnionej opowieściami kuchni „[…] z drzwi, z okien, kątów wychodzą dziwne postaci, zmięte, wymięte, przyprószone, zesztywniałe. W garniturze Józef Dębniak, z portretem pod pachą, narzędziami stolarskimi, deską; z prawej ksiądz Józef Nita, w sutannie, komży, z obrazem Św. Rodziny, z kropidłem w ręku z rowerem i akordeonem, jakby w pijanym widzie wjeżdża Lucjan Lisowski, po prostu gra, ale tak jakby z zaświatów przyszedł”. Słowem – na tej taśmie pamięci Anety – narratorki, bohaterki i córki – pojawiała się cała jej rodzina: poczynając od Pradziadka, przez Dziadków i Matkę, do najważniejszej postaci i bohatera przedstawienia – Ojca.
Opowieści o rodzinnych dziejach to odkrywanie kolejnych warstw pamięci autorki przedstawienia. Każda z takich opowieści, nawet jeśli wcześniej wielokrotnie powtórzona, wzbogacona może zostać o nowe szczegóły, nowe „odkrycia” wyciągnięte po latach zapomnienia z odmętów pamięci. Niektóre z opowieści zaczynają się właśnie od wspomnianego kuchennego stołu – to przy nim najczęściej można było spotkać Matkę bohaterki, chociaż ta marzyła o innym życiu chcąc latać w przestworzach niczym ptak, a może niczym sławna w tamtych czasach pilotka szybowców Pelagia Majewska. Inne wychodzą poza kuchnię, a nawet poza dom, i rozgrywają się na przykład na plebanii w miejscowej parafii, na której jeden z bohaterów spektaklu, proboszcz Józef Nita, pisze i czyta kronikę kościoła i parafian. Opowieść o nim przywołuje nowe wspomnienia – tym razem o ważnej dla Bodzechowa rodzinie Gombrowiczów, którzy zapisali się w pamięci wspólnoty jako znaczący darczyńcy. Ale parafia księdza Nity to tylko jeden z wielu bohaterów; obok niego pojawiają się również postacie drugoplanowe, nie mniej wyraziste. Takie jak chociażby „Kazik” (Aleksander Zawadzki, jeden z przywódców powojennej Polski Rzeczypospolitej Ludowej), który przychodzi z zadaniami szczególnymi dla Dziadka – odlewnika. Albo tajemniczy, niczym wyjęci z Kafki, „funkcjonariusze systemu”, oznaczeni jako P i M, sprawdzający w pewnym momencie przydatność ideową Ojca.
Ale nawet kiedy opowieść zatacza coraz szersze kręgi i wprowadza coraz więcej bohaterów, to na końcu i tak wraca do kuchni. Nie ogranicza się już tylko do stołu: na ścianach wyświetlane są fragmenty Kroniki Filmowej propagującej przykładne czyny produkcyjne z huty metalu w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie, wraz z siedemnastoma tysiącami zatrudnionych w niej w tamtym czasie ludzi, pracował Dziadek narratorki. A od czasu do czasu całe pomieszczenie wypełnia się dźwiękami – frazami z piosenek Miry Kubasińskiej, sąsiadki rodziny z Bodzechowa, popularnej piosenkarki z lat sześćdziesiątych, znanej z takich przebojów jak: Poszłabym za tobą czy Gdybyś kochał hej.
Aneta Adamska-Szukała opowiada o swoim Ojcu, o swojej rodzinie. Ale nikt na widowni nie ma chyba najmniejszych wątpliwości, że tak naprawdę opowiada o sobie. O swoim życiu. O początkach swojego świata, wyłaniających się powoli spod kolejnych warstw pamięci, w której fakty mieszając się z wyobrażeniami. Pamięci, w której z jednej strony ważne były zapamiętane zdarzenia, ale ważna też była wrażliwość autorki spektaklu, coś co można by określić jako wchłanianie świata wedle własnej wyobraźni, intuicji czy bogacącego ją otoczenia. Pod koniec przedstawienia Aneta nawiązuje z Ojcem dość szczególny dialog: „Tato śpisz? To nic... nie budź się, nie musisz. Jak zasnę, to Ci opowiem o tym wszystkim co u nas tu... że trąbkę naprawiliśmy po tylu latach… i gra. Gra! Opowiem Ci, że spektakl robimy o Tobie. Zresztą pewnie wszystko wiesz. Przecież zmarli widzą więcej i lepiej niż żywi. Dobrze… Nie będę ci już przypominać, że umarłeś. Wiem, że jesteś. Chciałam Ci tylko podziękować”.
Adamska chciała stworzyć swoją opowieść sceniczną uwzględniając wiele tradycji, które w sobie nagromadziła. Założyła Teatr Przedmieście ponad dwadzieścia lat temu, ale nie od razu mieścił się on w Rzeszowie. Przez kilka lat miał swoje stałe miejsce w Łańcucie, a od ponad dziesięciu lat ma siedzibę w stolicy Podkarpacia. Jednak pomimo tego, Aneta Adamska-Szukała tworzy w nim świat wywodzący się ze Świętokrzyskiego matecznika. I chociaż wiele spośród swoich poprzednich spektakli budowała ze „słów i zdań” wybitnych autorów, takich jak Wiesław Myśliwski, Olga Tokarczuk czy Czesław Miłosz, to w tym przedstawieniu mówi własnymi słowami, chcąc być jak najprawdziwszą, najbardziej autentyczną. Tym razem nie zależało jej na tym, by być „literacką”, zamiast tego chciała być bezpośrednia, nawet intymna w swoich zwierzeniach. Opowiada, oswaja, chce być zrozumiana, wciąga publiczność. Nie dyryguje sceną i aktorami, raczej czuwa nad przedstawieniem.
W jej opowieści niektóre spośród przywołanych wspomnień, elementów i tradycji są łatwo rozpoznawalne. To przede wszystkim te, czerpiące z dziedzictwa najwybitniejszych twórców teatralnych XX wieku – Szajny, Kantora i Grotowskiego – wszystkich związanych z Podkarpaciem. Niektóre ślady są więc wyraźne i pokazują, jak Adamska-Szukała buduje swój na wskroś współczesny teatr w oparciu i z poszanowaniem teatralnej tradycji i dziedzictwa zbudowanego przez jej wielkich poprzedników. Ale niektóre spośród pojawiających się w spektaklu śladów są bardziej nieuchwytne, podświadome, czasem nienazwane, ale widoczne, obecne. Jeśli nie w słowach, to w obrazach, dźwiękach, rytmach i emocjach. W tych wszystkich drobnych momentach, które składają się na nasze wspomnienia i tworzą nas samych.
Aneta Adamska-Szukała KIEDYŚ CI OPOWIEM. Reżyseria: Aneta Adamska-Szukała scenografia: Paweł Sroka; muzyka: Jakub Adamski, Mirosław Kiełbasa, Maciej Szukała. Prapremiera: w Teatrze Przedmieście w Rzeszowie 19 marca 2021.