"Samotne serca" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Dokument o makreli byłby bardziej frapujący niż marna komedia, którą reżyser potraktował ze śmiertelną powagą karpia. W Teatrze Powszechnym "Samotne serca" Erica Chappella, czyli zgrywaz uczuciowych łowów, chcą być traktatem o samotności. Teksty zawartew programie jeszcze umacniają w tym przekonaniu. Czytamy tam m.in. elaborat Katarzyny Nosowskiej, a w nim: "Być może chwile tak przejmującej samotności, wyobcowania są jak wprawka do umierania". Żadna z czterech scenicznych postaci umierać nie zamierzała. Przypadek połączył je na wieczorku dla singli. Każda stara się być lepsza niż jest i zrobić wrażenie. Szczebiotka w latach, Julie (Ewa Sonnenburg), rozwiedziona żona kierowcy, od norek po buty ubrana w szmateksie, jest przekonana, że spotka człowieka z pozycją i kasą. Złamana życiem Liz (Beata Ziejka) nie wiadomo czego i kogo szuka. Towarzyszy koleżance, bo wciąż nie może się pogodzić, że została porzucona. Obie są kasjerkami w banku