Ostatni raz widziałem na scenie tylu biskupów bodajże w "Panu Bogu i diable". Też grał Gustaw Holoubek. Nie wiem, w ilu krajach wystawiano dramat Sartre'a, co do dramatu Petera Luke to zapewniają mnie, iż trafił już do krajów siedemnastu. Można więc stwierdzić, że po erze Sartre'a, Camusa, Becketta i Petera Weissa wkracza świat w erę Petera Luke. Chyba dobrze, żeśmy się do tego przyłączyli. Obcowanie z twórczością Luke wskrzesza miłe wspomnienia dzieciństwa (lektury "Alicji w krainie czarów"), co podkreśla jeszcze K. T. Toeplitz ostrzegając nas w programie do warszawskiej premiery "Hadriana VII", byśmy tu "nie poszukiwali estetycznego ładu, płynącego z dojrzalej mądrości". To bardzo elegancko sformułowane, uzupełniłbym jednak wywód Toeplitza spostrzeżeniem, że w "Hadrianie VII" występuje tylko jeden normalny biskup, natomiast aż pięciu kardynałów. Otóż sztuki z kardynałami trafiają się teatrom stosunkowo rzadko (na
14.12.1969
Wersja do druku