Jak wygląda dzisiaj PRL ze starej książki Tadeusza Konwickiego, wyczarowany na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego? Nie budzi przerażenia, ale też nie wywołuje sentymentów. Podejrzewam, że sam Konwicki nie przepada za takimi komplementami, ale niektórzy krytycy traktowali wydane w 1967 r. "Wniebowstąpienie" jako krajową wersję "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa albo - pozostając przy rodzimych tropach literackich, wiodących tak wysoko, że dalej już nie można - coś w rodzaju nowych "Dziadów". Nie przypadkiem w programie spektaklu w Teatrze Współczesnym, tuż obok nazwisk wykonawców, znalazł się monolog Gustawa z części IV, zaczynający się od słów ironicznych: "Więc żadnych nie ma duchów?". Konwicki niemal całą swoją twórczością odpowiada, że duchy są, po pierwsze są to duchy przeszłości, z którą wciąż nie możemy dać sobie rady. Autor "Kompleksu polskiego" we wszystkich właściwie swoich książkach podkre
Tytuł oryginalny
Sennik peerelowski
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 19