Ze "Ślubu" Gombrowicza wyszedłem: ze skromnie ale rzeczowo opracowanym przez Julitę Hetlof programem teatralnym; z uznaniem dla dyrekcji Teatru Polskiego za włączenie do repertuaru sztuki pożądanej, bo pogłębiającej wiedzę o istocie człowieczeństwa, w otoczce współczesnej kultury; z aprobatą dla funkcjonalnej organizacji przestrzeni scenicznej, która jest i knajpą, i domem rodzinnym Henryka, i pałacem; a także z głębokim przeświadczeniem, że ta inscenizacyjna propozycja ani Gombrowiczowi, ani reżyserowi sławy nie przysporzy. Oczywiście autor jest poza zasięgiem wszelkich zarzutów, cały ciężar niepowodzenia spada na twórcę spektaklu - Krystynę Tyszarską. Zgodnie z założeniami Gombrowicza na scenie Wypowiedziano pewne socjo-psychologiczne i epistemologiczne prawdy o formie, ale tylko wypowiedziano, natomiast widz nie ujrzał świata wiecznej gry, "wiecznego naśladownictwa, sztuczności i mistyfikacji." Złożyło się na to wiele powodów. Autor Ś
Tytuł oryginalny
Senna bylejakość
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2