Potworne ryzyko i wielka pokusa: otrzepać kurz z narodowej klasyki, a nie stać się zrzędliwym filologiem. Zagrać nie tylko dla chwały, ale i dla publiczności. Tylko jak grać? Oto jest pytanie. Maciej Prus, wybitny inscenizator, cierpliwy wielbiciel wartości wielkiej literatury, po olśniewających łódzkich sezonach swoją warszawską dyrekcję w Dramatycznym rozpoczął "Nie-Boską". Teraz "Kordian" - bardzo osobiste spotkanie. Może nawet powinno się pisać na afiszach: Prus na kanwie "Kordiana". O cóż chodzi? Nie mamy tu do czynienia z pobożną interpretacją tekstu, nie zapala się nad sceną płomień patriotyzmu, nie mami romantyczny sztafaż. Z narodowego dramatu inscenizator wydobył los Kordiana, pomazańca epoki śmieszność i wzniosłość. Wszystko, co oglądamy, rozgrywa się we śnię, w malignie nawet, w chwili szoku pod drzwiami sypialni cara w scenie spisku. Będą się przetaczały w retrospekcji dni i godziny miłości, walki, imag
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Codzienne nr 80