EN

7.02.2000 Wersja do druku

Sen o dwóch zdaniach

Dwie mrówki o postawie wyprostowanej, w mia­rę wyprostowanej, to znaczy już tylko na dwóch ła­pach, czyli dłonie już wolne, te kości w rękawiczkach od uro­dzenia z trupiej skóry już mogą nerwowo miąć kapelusze, co się od zawsze ledwo kupy trzyma­ją. Wielka mrówka Didi i mała mrówka Gogo, długi Didi i krót­ki Gogo, tyczka grochowa i bla­dy kurdupel o cierpiących sto­pach. Dwie takie mrówki, nie do pomylenia, ale strach ten sam, dwa różne sposoby zagadywa­nia strachu, lecz po dnie idzie jeden ciemny prąd, identyczna niepewność. Didi i Gogo, dwie byle jakie mrówki, byle jacy ludzie. Przyczłapali skądkolwiek, bez zna­czenia skąd, byle jaką drogą, pod drzewo byle jakie. Kęs byle jakiej marchewki i byle jaka rzodkiew na deser. Niezłe to by­ło, nawet smakowało, reszta na jutro, z byle jaką rzepą będzie jeszcze lepsze. Nażarci byle czym, byle jak czekają na byle co, doprawdy - na cokolwiek. Już nie na pewność, nawet nie na cień pewnośc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sen o dwóch zdaniach

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 31

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

07.02.2000

Realizacje repertuarowe