"Sen nocy letniej" Williama Shakespeare'a w reż. Gábora Máté w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Są trzy światy - mówi nam Szekspir w swojej komedii. Ten pierwszy, realny, gdzie są zwykli ludzie z ich problemami, a zwłaszcza ciężko przeżywaną miłością. Drugi świat to duchy, które mogą nam szkodzić lub pomagać, jak im się spodoba. Świat trzeci stoi w połowie drogi między pierwszym a drugim - to teatr, w którym wszystko jest możliwe. Reżyser z Węgier pokazuje to jak na dłoni. Nie wszystko w tej dosyć surowej i ubogiej inscenizacji jest idealne, ale niektóre pomysły scenografa robią wrażenie, tak jak zaczarowany las imitowany przez różnej wielkości ruchome żarówki albo łoże z jednej wielkiej poduchy. Aktorzy dwoją się i troją, dochodzi nawet do pojedynku w stylu dowolnym dwóch dziewcząt. Najśmieszniej jest oczywiście w teatrze, który jest teatrem w teatrze. A publiczność teatru w teatrze w trakcie spektaklu wychodzi, aby wrócić szybko do oklasków. Tak się dzieje naprawdę i na niby i w tym tkwi magia Szekspira.