Premiera "Snu srebrnego Salomei" w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie była wydarzeniem prowokującym. Pokazywała zawalone zdawałoby się na amen drzwi wiodące do najbardziej omotanego sprzecznymi komentarzami okresu twórczości dramatycznej Słowackiego. Po nowohuckim przedstawieniu zaczęto szukać nowych interpretacji do tradycyjnych porównań zaczęto dodawać nowe. Kleiner uważał "Sen srebrny" za dowód obniżenia lotów twórczych autora "Księdza Marka", za dramat, w którym zabobon zastąpił mistykę, a fabułę - słusznie zresztą, zestawiał z melodramatami Dumasa. Chmielowski otwarcie przyznał się, że nic z tego nie rozumie. Teraz, Kott dostrzegł w "Śnie" filozoficzną tragifarsę i groteskę historyczną. Greń, idąc najdalej w dążeniu do interpretacji historycznej, wspomniał wręcz o Bieszczadach. Nie wiem, czy to wszystko było od razu w przedstawieniu z 1959 roku. Ale taka właśnie aura otaczała przygotowywaną w Teatrze Polskim premierę. Na scenie przy u
Tytuł oryginalny
Sen mara...
Źródło:
Materiał nadesłany
"Przegląd Kulturalny" nr 16