EN

25.06.2008 Wersja do druku

Sekundy u Wajdy, lata w Gdyni

Już na drugim roku Wydziału Aktorskiego łódzkiej Filmówki wiedział, że aktorem wybitnym nie zostanie. Za to ciągnęło go jak diabli do reżyserii, a jeszcze bardziej do prowadzenia teatru. No i dopiął swego. Najpierw we Wrocławiu, Łodzi, Opolu, wreszcie w Gdyni - sylwetkę Macieja Korwina, dyrektora Teatru Muzycznego w Gdyni, kreśli Renata Moroz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Trafił do Gdyni z początkiem października 1995 roku. Wysiadł na dworcu PKP. Złapał taksówkę, podał adres. - Chodzi pan czasem do Teatru Muzycznego? - zagadnął kierowcę. - Byłem z sześć lat temu, nawet dobre to było. Ale teraz to kiepścizna - usłyszał. - Może się uda coś zmienić - odrzekł. - Jestem nowym dyrektorem. - Jak pana tu spuścili, to pan fachowcem nie jesteś. Najlepsi w Warszawie pracują - podsumował taksówkarz. Po 13 latach działalności Macieja Korwina można zaryzykować stwierdzenie, że nie tylko ów taksówkarz, ale większość tych, co się na sztuce znają, takiej opinii by już nie wygłosiła. - To człowiek, którego trzeba podziwiać za nieustępliwość w prowadzeniu teatru, który łatwy w prowadzeniu nie jest. Premiery robione z wielkim rozmachem, festiwale, które wyszły już daleko poza Trójmiasto, Europa, która przyjmuje ten teatr na swoich deskach. I teatr, i dyrektor rozwija skrzydła - ocenia profesor Jerzy Limon. Wojcie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sekundy u Wajdy, lata w Gdyni

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 146/24.06.

Autor:

Renata Moroz

Data:

25.06.2008