EN

17.03.1993 Wersja do druku

Seksualne zło w kombinacie

Są takie miejsca gdzie przyspieszają. Naprawdę. Na przykład: w teatrze. Po tym, co o gażach artystów ostatnio w "DZ" donosiła koleżanka, aż dziw bierze, że im się chce. Wchodzę ostatnio do Śląskiego. Pora obiadowa, a oni tam już drugi raz tego dnia dają "Czarodziejski flet". Mają widownie. To i grają. Te dwa przedstawienia to nie wszystko, bo na Kameralnej dawali też "Skiza". W tym samym czasie na Dużej przymierzali się do "Transatlantyku", w malarni zaś nie malowali a kręcili "Meeting" dla TV. Jeśli myślicie, że to koniec - jesteście w błędzie. Pozwalają mi po tym teatrze chodzić, jak u siebie, to zajrzałem jeszcze do 105. I zostałem. Co oni tam wyrabiają!

Zaczęli niby grzecznie i to bez reżysera sami, tylko pod okiem asystentki Joanny Budniok-Machery (wszystko ma w głowie i na wszelki wypadek w kajeciku). Andrzej Marko - przy pianinie, pan Adam przy gazikach konsolety dźwiękowca. A oni w kółko, coraz niżej, coraz wyżej, i jeszcze raz, i jeszcze, wyśpiewują a, e i o, u. Chodzą, śpiewają gadają, śpiewają, ciągle to a, e, i, o, u. Punktualnie przybywa na próbę reżyser Józef (dla przyjaciół: Żuk) Opalski. Wita się przyjaźnie i po raz 1192 (jak się potem przyznał) oznajmia, że jeśli próba będzie taka jak poprzednia, to on się pakuje i definitywnie wyjeżdża Powtórzy tę groźbę jeszcze ze sto razy, a reszta udaje, że w nią wierzy. I udaje, i nie. bo za każdym razem coś tam podkręca. To dykcję, to tempo, to interpretację. Nie miałem pojada, co oni szykują. Tylko hasło: piosenki Kurta Weilla. Żuk (mam przyjemność się przyjaźnić) robił je już w Krakowie. Co się tam wtedy działo! Jak z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Seksualne zło w kombinacie

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Zachodni nr 53

Autor:

Marek Skocza

Data:

17.03.1993

Realizacje repertuarowe