W większości przedstawień, które miałem okazję dotychczas oglądać Szekspirowski "Sen nocy letniej" najwyraźniej rozpadał się na trzy wątki: baśniowy Tytanii i Oberona, arystokratyczno-miłosny z wszelkimi komplikacjami czterech serc na zasadzie on kocha ją, ale ona zerka na kogoś zupełnie innego oraz rubaszny groteskowy motyw prostaczków z kompanii imć pana Pigwy. Wszystkie te warstwy przecinały się nawzajem, plątały i uzupełniały, ale przecież istniały odrębnie. A o komediowości utworu przesądzał jedynie happy end i właśnie owe nieudaczne popisy teatralne ateńskich rzemieślników. Wałbrzyskie przedstawienie Macieja Dzienisiewicza, który tym widowiskiem debiutuje na scenie Teatru im. Szaniawskiego sprowadza te trzy wątki do wspólnego mianownika. A dzieje się tak za sprawą erotyki. Seks panuje na scenie wszechwładnie. Nawet elfy z okrojonego (trudności personalne) dworu Tytanii bardzo po "ludzku" i "ziemsku" figlują z Pukiem. Zmysłowa jest mi
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 226