"Seks, rosół i pieluchy" Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej w reż. Jarosława Boberka w Teatrze Młyn w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Seks w tytule przedstawienia nie daje żadnej gwarancji poziomu artystycznego. Co więcej, rodzi podejrzenie, że autorom chodziło tylko o frekwencję. Tak było w przypadku spektaklu "Seks w życiu kobiety", z którego dowiedzieliśmy się jedynie, że rozwódka uprawia go nieregularnie. Z kolei w musicalu "Seks, rosół i pieluchy" używanie płci służy niedwuznacznie prokreacji. Już pierwszy song "Robimy dzieciaka" nie pozostawia wątpliwości, a wszystkie śpiewane numery przeplatają autentyczne nagrania rozkosznego gaworzenia kilkorga przedszkolaków omawiających zachowania rodziców. Przedstawienie, które tworzą utalentowane siostry Fijewskie, ma zdecydowanie prorodzinny charakter. Pojawia się nawet 500+ i jest nutka optymizmu w finale, choć wcale nie z powodu kasy. Co więcej, Teatr Młyn oferuje ochronkę dla maluchów na czas spektaklu, podczas którego rodzice słuchają piosenek o sobie.