"Blisko" w reż. Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej w Teatrze Młyn w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Może być niszczący, prowadzący do zbrodni, deprawujący, choć tak wszystkim potrzebny. Temat taki wzięła na warsztat Natalia Fijewska--Zdanowska, a skorzystała z dylematów moralnych przedstawionych przez noblistę literackiego sprzed kilku lat Johna Maxwella Coetzeego. Rzecz więc, zamiast w południowej Afryce, rozgrywa się w Polsce, najpierw w małym miasteczku, a później w Warszawie. Dramat pasuje jak ulał do naszych realiów, bo autorka i reżyserka ma niezawodne ucho, wychwytuje to, co nas gnębi: nierówności społeczne, ich istotę i naszą współodpowiedzialność za otaczający świat. A że wszystko z pełną brutalnością kumuluje się w naszych odruchach płciowych, też nie jest przypadkiem. W spektaklu popis aktorstwa daje dwójka wykonawców, starszy Janusz Łagodziński i młoda Marianna Kowalewska. Nikt nie zostanie obojętny po tym przedstawieniu.