- Nie myślałem o monodramie w kategorii, że jest trudny i że to kolejny etap wtajemniczenia. Dla mnie był najlepszym sposobem wyrażenia siebie, swoich myśli. Forma i temat, cała realizacja, to kolejna próba wniknięcia w postać Karskiego i tamtych wydarzeń - rozmowa z Sebastianem Rysiem, aktorem Teatru Dramatycznego im. Szaniawskiego w Płocku, m.in. o monodramie "Zupa rybna w Odessie".
Z SEBASTIANEM RYSIEM, aktorem Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku, laureatem nagrody "Strzała Północy" na Koszalińskich Ogólnopolskich Dniach Monodramu - Debiuty za monodram "Zupa rybna w Odessie" [na zdjęciu] rozmawia Lena Szatkowska: Monodram przygotowują zwykle aktorzy dojrzali. Dlaczego pan, będąc na początku drogi, zdecydował się na tą trudną formę? - Nie myślałem o monodramie w kategorii, że jest trudny i że to kolejny etap wtajemniczenia. Dla mnie był najlepszym sposobem wyrażenia siebie, swoich myśli. Forma i temat, cała realizacja, to kolejna próba wniknięcia w postać Karskiego i tamtych wydarzeń. Początek dała książka mojego taty "Blizny wolności". Później zrobiliśmy z tego słuchowisko radiowe. Ciekawe, że ojciec, pisząc ksążkę, już o tym myślał, pojawiały się nawet pomysły na monodram. Dodatkowym elementem napędowym były wydane w lipcu 2013 roku wspomnienia mojego dziadka, Zbigniewa Rysia, pt.: "Ws