EN

4.01.2011 Wersja do druku

Sebastian Majewski: Trzej królowie w drodze... do Moskwy, do Moskwy

Im bliżej, tym dalej. Do nowonarodzonej formy i pełnej idei - w felietonie dla e-teatru pisze Sebastian Majewski.

Zaczęło się we wtorek, jak zwykle. Ruszyliśmy w stronę najjaśniejszej gwiazdy. Ja Kostas, on Bertold i on Giorgio albo ja Bertold, on Kostas i on Giorgio albo on Kostas, on Bertold i ja Giorgio - trzej królowie, władcy świata - poezja, epika i dramat... Na piechotę i róznymi środkami komunikacji publicznej, z ludźmi, pociągiem, samolotem, statkiem, autobusem tramwajem, i znów autobusem. I pytaliśmy, czy dobrze idziemy, jedziemy? Czy w dobrą stronę? - Ale do czego? - Jak to do czego? Do nowonarodzonej... - Do czego? - Do doskonałej formy. Do pełnego przeżycia. Do najźródłowszych źródeł. Czy to dobry kurs? - Ale do czego? - Do nowo narodzonej idei. Cisza. Nikt nie rozumiał, o co pytamy. - Nie ma takiego słowa w naszym języku. I dalej skubali słonecznik, albo patrzyli przez okna, ale nic nie widzieli. A tam, na lewo wisiała ta gwiazda. - Ta gwiazda coś zwiastuje. - Ta gwiazda zapowiada nowy serial. W roli głównej. Jak mogą nie widzieć. P

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Sebastian Majewski

Data:

04.01.2011

Wątki tematyczne