Pisze Sebastian Majewski w felietonie dla e-teatru.
W dniu 14. grudnia tego jeszcze roku, we wtorek otrzymałem list z marzeniami. Ze zdziwnieniem je odczytałem, bo nie dotyczyły nowego samochodu, telefonu czy laptopa. Ale, że jestem profesjonalny, a profesjonalizm jest podstawą funkcjonowania na rynku pracy, postanowiłem sprawie się przyjrzeć. I od razu przystąpię do rzeczy. Zobaczyłem co się dzieje w teatrze w Polsce, bo list przyszedł z Polski, bo tylko z Polski przychodzą listy w kopertach i są zawsze mocno spóźnione. I co zobaczyłem? Zobaczyłem same nowoczesne spektakle, plastikowe albo aluminiowe, strasznie głośne, nieuporządkowane i nieporządne. Aktorzy rozbierają się i mowią szybko i niewyraźnie o chorobach, o rodzicach i nieszczęśliwym dzieciństwie, o tożamościach, szczególnie seksualnych, o kondycji człowieka, o jego sytuacji społecznej, politycznej, ekonomicznej, historycznej i każdej innej. Nic nie zrozumiałem. Ale nie tylko ja - na całe szcęście, bo pewnie byłoby mi głupio. Inn