"Lot nad kukułczym gniazdem" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Barbara Gruszka-Zych w Gościu Niedzielnym.
"Lot nad kukułczym gniazdem" w reżyserii Roberta Talarczyka, rozpoczynającego dyrektorowanie w Teatrze Śląskim, to wciągająca sztuka, w której jest miejsce na śmiech i wzruszenie. W tłumie reżyserów prześcigających się w realizacji mało mających wspólnego z oryginałami literackimi przedstawień wyjątkami są ci, którzy starają się przekazać myśl odautorską. Na szczęście nowy dyrektor Teatru im S. Wyspiańskiego w Katowicach nie uległ temu trendowi. Jego realizacja pozostaje wierna sztuce Dale Wassermana, napisanej na podstawie głośnej powieści Kena Keseya, rozsławionej filmem Milośa Formana. Reżyser poszerza ją o perspektywę i doświadczenia czasów, w których żyjemy. Już przyciągający oczy plakat Agaty Nosal pokazuje, o co w spektaklu chodzi. W ptasim gnieździe zamiast jajek czy piskląt widzimy leżący ludzki mózg. Decydując się na uczestnictwo w spektaklu, trafiamy w centrum dramatu rozgrywającego się nie na bitewnych polach, ale