Jestem wolna - kiedy Mary Stuart w genialnej interpretacji Haliny {#os#5880}Skoczyńskiej{/#} powtarza te słowa jak zaklęcie, rozumiemy, że wolność i dumę nosimy w sobie, nawet jeśli historyczne okoliczności są haniebne. W inscenizacji Remigiusza {#os#18699}Brzyka{/#} otaczający ją ludzie - dworacy, kaci, służba - niczym blaszane figurki odtwarzają mechanicznie jeden gest, tę samą klątwę, identyczny ruch, natrętną myśl. Patrzymy na popsuty automat polityki, kierowany regułami zemsty i rewanżu, przypominając sobie, że reguły królewskiej gry są alegorią kariery politycznej: wzlotu, upadku, czasem tragicznej śmierci. XVI-wieczna szkocka królowa była jedną z ważnych figur literackich europejskiego romantyzmu śniącego o wolności jednostki. Ale reżysera nie interesują nawet okoliczności historyczne postaci. Brzyk pokazał Mary Stuart tak, jak chciał autor, Wolfgang {#au#1693}Hildesheimer{/#}. Na zasłanym bordowym kobiercem podeście oglądamy król
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 243