W polskiej świadomości tkwią dwie Galicje. Obie równie sugestywne. Jedna zanurza się w fantazmacie kresowych stanic, druga w cesarsko-królewskim absurdzie.
Naturalizm przekładał oba mity Galicji na realia życia codziennego. Ten pierwszy, rycersko-etnograficzny, urzeczony mitem o przedmurzu chrześcijaństwa, o wyjątkowości naszej kultury, i drugi - patetyczny, zbiurokratyzowany, w gruncie rzeczy upokarzający fantastów koniecznością stania na baczność przed kaprysem wiedeńskiego monarchy. Jednak Zapolska słuchała odmiennych głosów. Spoglądała ku ruchom feministycznym, ku socjalizmowi. "Moralność pani Dulskiej" zyskuje w tej mierze na uniwersalności. Została pomyślana jako mieszczańskie panoptikum typów tragikomicznych i ideowa gra z "uciskiem ludu przez burżuazję" - jak powiedzieliby o tym ówcześni socjaliści. Sceniczna realizacja Anny Augustynowicz we wrocławskim Teatrze Współczesnym to podwójna omyłka. W realiach i w odczytaniu tekstu. Realia kapitalizmu ćwiczymy bowiem na własnych grzbietach i wiemy, że są nie z tej komedii, bo "Moralność" nie jest pretekstem do ocen współczesności. Wartość