EN

31.05.2013 Wersja do druku

Schulz wdarł mi się w psychikę

- W każdym z moich spektakli ważna jest nadzieja. Często czytam w recenzjach błędne oceny, że uprawiam teatr śmierci, beznadziejnej egzystencji - mówi LESZEK MĄDZIK.

Sylwia Hejno: Włącza się światło, a widzowie wciąż siedzą. Nikt nie klaszcze, nie wychodzi, nie wiadomo za bardzo co robić. To chyba już reguła po pańskich spektaklach. Leszek Mądzik: Może to zabrzmi nieco kokieteryjnie, ale to dla mnie wymarzona sytuacja. Czasem, kiedy za szybko rozlegają się brawa, mam wrażenie, że czegoś zabrakło, że widocznie ten gest kurtuazji jest silniejszy od tego, co chciałem w widzu wywołać. Chciałbym go na tyle sparaliżować, żeby nie miał odwagi bić braw, bo cisza wywołuje odczucie, że nie chciałbym tak szybko z tego stanu wyjść. Budzi refleksję i wrażenie świętości, proszę zwrócić uwagę jaka cisza panuje w świątyniach. Z kolei bardzo nie lubię, gdy ktoś po spektaklu mnie zaczepia i pyta: "o czym to było?", to dla mnie bardzo niezręczne. Wolałbym, żeby ta osoba sama to odkryła, może nie od razu, ale później, pod wpływem różnych doświadczeń i sytuacji, które przywołają tamte obrazy. Mawia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Leszek Mądzik: Schulz wdarł mi się w psychikę

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Kurier Lubelski online

Autor:

Sylwia Hejno

Data:

31.05.2013

Realizacje repertuarowe