"Oleanna" w reż. Andrzeja Sadowskiego w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazcie Krakowskiej.
On (Tomasz Schimscheiner) to lekko szowinistyczna ciapa, ona (Karolina Stefańska) jest nierozgarniętą modliszką. W tym układzie zła kobieta przejmuje władzę nad podłym mężczyzną. Ale zwycięstwo jest zwodnicze. Bo ciapulek w pewnym sensie upokarza harpię, odbierając jej kobiecość. Davidowi Mametowi, jednemu z najciekawszych dramatopisarzy i reżyserów amerykańskich, w opartej na faktach sztuce napisanej na początku lat 90. ubiegłego wieku, chodziło o wskazanie niebezpieczeństw tak zwanej "poprawności politycznej" wpisującej się z kolei w kontekst kwestii molestowania seksualnego, szeroko komentowanego za prezydentury Billa Clintona. Pierwsze wystawiania "Oleanny", m.in. w londyńskim Royal Court, wywołały burzliwą dyskusję. Mametowi, wykorzystującemu banalną w gruncie rzeczy story o naukowcu adorującym nieszczególnie lotną studentkę, która wykorzystując obiektywnie słuszne prawo do integralności własnej płci bezwzględnie mści się na pryncyp