EN

10.10.2002 Wersja do druku

Sceny z życia

Chyba pójdę się położyć - te słowa niczym refren powtarzają boha­terowie sztuki Jona Fosse. W ten sposób zagłuszają prawdziwe uczu­cia. Zupełnie jak w przeciętnej rodzinie. "Imię" jest dramatem kameral­nym, wręcz ascetycznym. Nie ma tu zbędnych słów, gestów, przedmio­tów. Jakbyśmy zajrzeli na chwilę przez okno do jednego z mieszkań. A tam rodzina, jakich wiele. Schoro­wana, gadająca o byle czym Matka (Halina Śmiela-Jacobson). Milczący, wiecznie zmęczony Ojciec (Edwin Petrykat). I dorastające córki, które wciąż stwarzają problemy. Starsza wróciła właśnie po roku do domu i jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Nie wie, co ze sobą zrobić, a na stwierdzenie, że wkrótce za­cznie rodzić, odpowiada głupio: "Fajnie będzie". Mieszkańcy rzucają tu do siebie puste słowa o jedzeniu i pogodzie, ale nie potrafią okazać uczuć. Najłatwiej pójść się położyć albo trzasnąć drzwiami.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sceny z życia

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 237

Autor:

(MSZ)

Data:

10.10.2002

Realizacje repertuarowe