Na wstępie Adam {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} zapowiada: "Zobaczymy nie spektakl lecz próbę!" Zapewne jest to z jego strony żart, filuterna przekora. Jednak wyczuwamy w przedstawieniu "Beniowskiego", na scenie Teatru Narodowego, ożywczą i intrygującą atmosferę próby. Odnosimy wrażenie (oczywiście złudne!), że nic tu jeszcze nie stężało w kształt ostateczny, nienaruszalny i nieodwołalny. Jest nastrój formowania, stwarzania, powstawania. Słowacki został przy tym uszanowany. A nawet bywa stale obecny. Wiadomo, że autor "Beniowskiego" chciał zrazu swój utwór przyoblec w formę dramatu. Rychło tego planu zaniechał, napisał rzecz o strukturze nieteatralnej. Strukturze migotliwej i zmiennej, jednak ściśle obliczonej. Misternej, łączącej epopeję romantyczną w duchu Byronowskiego "Don Juana" z opowieścią sensacyjną, z płomienną polemiką przechodzącą w pamflet, z esejem i felietonem. Przenieść to do teatru, pogodzić z teatrem? Przyznam, �
Tytuł oryginalny
Sceny z "Beniowskiego"
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 14