"Pool (no water)" w reż. Łukasza Witt-Michałowskiego na Scenie Prapremier InVitro w Lublinie. Pisze Waldemar Sulisz w Dzienniku Wschodnim.
Mocny tekst, świetni aktorzy, którzy zagadali temat, dłużyzny, bardzo dobre kostiumy i celna scenografia to w największym skrócie plusy i minusy mocno reklamowanej premiery Łukasza Witt-Michałowskiego, którą w niedzielę można było zobaczyć na scenie Teatru Centralnego w Lublinie. O czym jest sztuka? O basenie bez wody, do którego skacze jedna z bohaterek. To artystka, która zdobywa międzynarodową sławę instalacją, wykorzystującą odpadki (bandaże, prezerwatywy, sączki) po zmarłym na AIDS koledze. To także sztuka o basenie, który podaje się w szpitalu. Jak strużka moczu umierającej osoby się skończy, to basen jest pusty. Życie też. Młody Łukasz Witt-Michałowski, obsadził sztukę znakomitymi aktorami starszego pokolenia. I namówił ich do tego, żeby grali w tempie wyznaczanym w sztuce "Do piachu" przez aktorów Kompanii Teatr i Provisorium. Jaki efekt? Tak będzie wyglądało "Do piachu", jak jego aktorzy przejdą na emeryturę. Waldemar Sulisz