"Genialna epoka. Szkice z Brunona Schulza" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Zanim zgaśnie światło, aktorzy na scenie, na oczach publiczności, przeprowadzają gimnastyczną rozgrzewkę jak przed meczem (Piotr Witkowski robi pompki na piąstkach, i to z wyskokiem, no, no). Scenograf Andrzej Witkowski także zaproponował coś w rodzaju rozgrzewki. Podłoga i część ścian wyłożone są imitacją białych kafelków, ale ściany tylko do pewnej wysokości. Każdy, kto popełnił kiedyś ten błąd, że wypłacił lekkomyślnie kafelkarzowi zaliczkę za część robót i potem czekał kilka dni na powrót mistrza do pracy, ten wie, jak to wygląda. Mamy zatem w "Genialnej epoce. Szkicach z Brunona Schulza", najnowszej premierze teatru Wybrzeże, od razu, od progu jasną sugestię: przedstawienie to tylko jakaś przymiarka, próba, "szkice", jak zapowiada już tytuł spektaklu. Wszystko, co się dzieje potem, przez okrągłe dwie godziny bez przerwy, to dotrzymanie danego słowa. Rzeczywiście, "Genialna epoka" nie ma nic wspólnego z tradycyjnie pojętą ad