"Polska krew" autorstwa i w reż. Przemysława Wojcieszka w Teatrze TrzyRzecze w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Przemysław Wojcieszek robił kiedyś mocny polityczny teatr. "Polska krew" nie ma jednak nawet ułamka siły "Made in Poland". To tylko doraźny kabarecik. Pierwszy raz jestem w TrzyRzeczu w budynku dawnego kina Tęcza na warszawskim Żoliborzu. Świetnego "Blackbirda" Harrowera widziałem gdzie indziej. A teraz dodatkowy spektakl "Polskiej krwi", połowa sierpnia, środek tygodnia. Mimo to sala wypełniona po brzegi, ludzie okupują schody i przejścia. Po mieście poszedł hyr, że Wojcieszek zrobił opozycyjne przedstawienie, że wykrzyczał ze sceny wszystko, o czym inni boją się mówić szeptem. Publiczność reaguje więc na zasadzie uczestnictwa we wspólnym proteście, jakby spektakl był teatralną wersją marszu sprzeciwu. To jest w porządku. Każda władza powinna mieć swoich krytyków wśród artystów, niektórzy twierdzą, że bycie przeciw władzy powinno być paradygmatem każdego twórcy. Przed laty dobitnie przekonywał o tym sam Przemysław Wojcieszek,