"Chłopcy z placu Broni" wg Ferenca Molnara w reżyserii Konrada Dworakowskiego w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Od premiery minął tydzień, a o niej wciąż głośno. Biletów do końca roku nie ma. "Chłopców z Placu Broni" trzeba zobaczyć. Spektakl jest rekomendowany od lat 11, ale powstały ponad 100 lat temu tekst Ferenca Molnara wykorzystany na scenie Teatru Pinokio, to wyzwanie dla wyobraźni i doświadczeń każdego. Realizator Konrad Dworakowski nazywa widowisko rekonstrukcją. Jest huczna, wybuchowa, mocna muzyka na żywo utrzymana w duchu Lennona (uznanie dla kompozytora Piotra Klimka), zasnuta dymami scena. Są, nie bez ironii użyte husarskie skrzydła - historyczne archetypy męstwa i koń, ale taki z sali gimnastycznej. Scenograficzna wyobraźnia Mariki Wojciechowskiej sprawdziła się wybornie. Na bramie do dziejów nieustających walk (o wszystko) wyglądającej jak wejście na plac budowy, niczym tabliczka z nakazem lub zakazem wisi wizerunek Stańczyka. Błazen z obrazu Matejki jest tu jak odcisk linii papilarnych identyfikujących naszą... naszość. I jeszcze to najważ