"Nocny autobus" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
O czym jest ten spektakl? O tym, co zdarza się przypadkowym znajomym, o tym, co mogło się zdarzyć, o tym też, co wcale zdarzyć się nie musi Na przystanku autobusowym w nocy siedzi młody człowiek (Michał Czernecki). Zwyczajny, niczym się niewyróżniający. Pojawia się dziewczyna (Dagmara Mrowiec) - równie zwyczajna. Nawiązuje się między nimi rozmowa, trochę flirt. Ale "Nocny autobus" nie jest sztuką realistyczną; rozmowa dwojga nieznajomych to raczej zapis ich myśli, wypróbowywanie różnych sytuacji niż zwykła konwersacja. Nawet nie mamy pewności, czy dziewczyna jest postacią realną, czy znudzony siedzeniem na przystanku chłopak jej sobie nie wymyślił. Na końcu autor sugeruje, że to sen - sen chłopaka, może obydwojga. Ale ta sugestia nie jest na tyle silna, żeby wyjaśniała wszystko. Michał Walczak jest wyraźnie zafascynowany Gombrowiczem, jego teatrem wzajemnego stwarzania się, ale może lepiej do tak błahego zdarzenia Gombrowicza nie miesza�