- Ostatnio tak się złożyło, że wchodziłem z roli w rolę, ale nie zawsze tak bywało. Moje działania pozateatralne są mizerne. W sposób naturalny jakoś tak się stało, że scena wyparła wszystko. Chyba jest coś w mentalności, że zabieganie o sławę i większe pieniądze mnie nie podniecało - rozmowa z ANDRZEJEM WICHROWSKIM, aktorem łódzkiego Teatru im. Jaracza.
Gdy nieczynne, nie znaczy, że nie grają. Andrzeja Wichrowskiego, laureata Złotej Maski za rolę Ojca w "Kotce na rozpalonym blaszanym dachu", czekają jeszcze dwa tygodnie ostrej pracy nad rolą w sztuce Bernharda "Przed odejściem w stan spoczynku", którą w Teatrze im. S. Jaracza reżyseruje Grzegorz Wiśniewski. - To historia rodziny niemieckiej, osnuta na wojennych dramatach - mówi Andrzej Wichrowski. - Fantastyczny materiał. Premiera po wakacjach. Renata Sas: Należy pan do aktorów, których pasją jest teatr, oczym dobitnie zaświadczają role w ",Kotce...", "Otellu" "Makbecie", "Bramach raju", "Ślubie"... Andrzej Wichrowski: Bardzo poważnie traktuję zawód. Ostatnio tak się złożyło, że wchodziłem z roli w rolę, ale nie zawsze tak bywało. Moje działania pozateatralne są mizerne. W sposób naturalny jakoś tak się stało, że scena wyparła wszystko. Chyba jest coś w mentalności, że zabieganie o sławę i większe pieniądze mnie nie podniecało. Dłu