- Marzy mi się także prapremiera monodramu w realizacji Sceny na Piętrze. Trwają także zaawansowane rozmowy na temat wieczoru galowego, podczas którego będą wręczane statuetki Romana Wilhelmiego - rozmowa z ROMUALDEM GRZĄŚLEWICZEM, dyrektorem poznańskiej Sceny na Piętrze
Elżbieta Podolska: Jaki był ten miniony sezon teatralny w Scenie na Piętrze? Romuald Grząślewicz: W opinii widzów udany. Biorąc po uwagę trzy elementy: frekwencję, finanse i artystyczne walory, mogę powiedzieć, że dla mnie też był bardzo dobry. Przede wszystkim był bardzo różnorodny pod względem zapraszanych artystów. - Rzeczywiście. Po raz pierwszy od ponad 30 lat w grudniu ubiegłego roku udało nam się skojarzyć muzykę współczesną, jazzową, z poezją. Udało nam się przedstawić i zaprezentować kilku znakomitych artystów. Zaczynając od pań - przyjechała dawno nieoglądana Grażyna Barszczewska, która wraz z Grzegorzem Damięckim wystąpiła w spektaklu "Sceny niemalże małżeńskie" według Stefanii Grodzieńskiej. Po raz wtóry udało nam się zaprosić Andrzeja Seweryna, co było dużym wydarzeniem. Doszło także do spotkania z Adamem Ferencym, który też dawno u nas nie gościł. W sumie jednak wystąpił u nas już po raz trzeci,