"Lwów nie oddamy" Katarzyny Szyngiery, Marcina Napiórkowskiego i Mirosława Wlekłego w reż. Katarzyny Szyngiery w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Zuzanna Berendt w Dialogu.
W debatach o relacjach polsko-ukraińskich przeszłość i przyszłość stanowią dwa bieguny, których energie wpływają na to co wydarza się między nimi. Siły oddziaływania obu biegunów są wyraźnie wyczuwalne, przez co najtrudniej jest mówić o tym, co znajduje się pomiędzy nimi. Tym trudniej, że w przypadku Polaków i Ukraińców niezaprzeczalnie mamy do czynienia nie z fantazją na temat życia obok siebie przedstawicieli dwóch narodów, czy obciążonego strachem i nadzieją "spotkania z obcym", ale stanem faktycznym, na który wpływa konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą, migracje i nastroje panujące w Unii Europejskiej. Więzi między dwoma państwami nie są więc jedynie skutkiem historycznych wydarzeń, ale tworzą się i kształtują każdego dnia. Spektakl "Lwów nie oddamy", który powstał z materiału reportażowego zgromadzonego przez Katarzynę Szyngierę, Mirosława Wlekłego i Marcina Napiórkowskiego rozpoczyna się od prologu, w którym poznajemy